Mexx Festival Summer Woman | Letni zapach dla kobiet

Mexx Festival Summer Woman | Letni zapach dla kobiet

Woman festival summer mexx
Dziś nietypowo, bo o perfumach, czyli o czymś, co na każdym z nas może inaczej pachnieć oraz mieć inną trwałość. Więc dzisiejszy post to nie do końca recenzja, a raczej moje spostrzeżenia na temat Mexx Festival Summer Woman.

Nietłukące opakowanie!

Jest to zdecydowanie jeden z ogromnych plusów tego produktu. Perfumy zamknięte są w lekkiej, polimerowej butelce odpornej na upadki. Produkt sygnowany jest jako produkt festiwalowy. Czyli taki, który możemy wrzucić w torebkę, a ten nie będzie zajmował wiele miejsca i nie będzie podatny na uszkodzenia. Nadmienić należy także, że buteleczka jest bardzo lekka, co nie często spotyka się w perfumach. Zbiór tych cech nie składa się jednak na tandetny wygląd i wykonanie, w żadnym razie. Buteleczka według mnie jest urocza i przyciągająca wzrok, a jej wykonanie jest na naprawdę fajnym poziomie.

Woman festival summer mexx woda perfumowana
Letni zapach

Zapach dla niej
kwiatowo – owocowy
Niezwykle energetyczne połączenie owocowych aromatów: słodkiej gruszki i mirabelki z nutą drzewa sandałowego.
Nuty głowy: Liście ananasa, Gruszka
Nuty serca: Magnolia, Frezja, Mirabelka
Nuty bazy: Drzewo sandałowe, Nuty piżmowe
Taki jest opis producenta, a ja mogę potwierdzić, że bardzo łatwo wyczuć jest zapach piżma, drzewa sandałowego i gruszki. Zapach jest bardzo przyjemny, lekki, idealny na lato, ale także na jesień. To jednak oczywiście zależy już od osobistych preferencji. Na mojej skórze perfumy utrzymują się zazwyczaj dość długo, ten natomiast utrzymywał się bardzo długo. Aplikowany wczesnym porankiem wyczuwalny był jeszcze wieczorem. Na ubraniach "wyniuchałam" go następnego dnia.

Woda perfumowana dostępna jest w dwóch pojemnościach, a mianowicie w buteleczce o pojemności 25 oraz 50 ml. Cena standardowa jest dość wysoka, za pojemność 50 ml zapłacić powinniśmy 112 zł, a za buteleczkę o pojemności 25 ml- 80 zł. Na szczęście w Rossmannie możemy liczyć na ciekawe promocje ;)

Woman festival summer mexx - tyl opakowania

Tylko w Rossmann

Niestety perfumy dostępne są tylko w drogeriach Rossmann. Niestety, ponieważ nie każdy ma dostęp do tych drogerii, a uważam, że produkt jest całkiem ciekawy i warto zapoznać się z jego zapachem. W drogerii dostępna jest także woda perfumowana dla mężczyzn z tej samej serii. Nuty zapachowe są oczywiście inne, ale przyznam się, że korci mnie, aby poznać ten zapach. Z opisu wynika, że jest to podobnie energetyzujący zapach jak wersja dla kobiet. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, to zapraszam Was do drogerii internetowej Rossmann, a dokładnie pod ten link przekierowujący do produktu >klik<
Nowość od Nivea | Olejek w balsamie kwiat pomaranczy i olejek awokado {Recenzja}

Nowość od Nivea | Olejek w balsamie kwiat pomaranczy i olejek awokado {Recenzja}

Cześć Kochani!
Jako że u mnie ostatnio bardzo pracowicie i bardzo ciepło to cały czas stawiam ogromny nacisk na pielęgnację. Remont koziego domku, pielenie ogródka które, prawdę mówiąc za nic mi nie wychodzi, odpowiednio wysuszają moją skórę. Balsamy, mleczka, oliwki to produkty, które zawładnęły moim życiem. I o ile w dużej części mojemu ciału wystarczały kremy Nivea Mix Me, to dłonie okazały się pietą achillesową. Najbardziej ucierpiały paznokcie i skorki przy nich, a wszystko to przez naukę szpachlowania... Zrezygnowałam z hybryd, obcięłam paznokcie na krótko i ratowałam się oliwką do skórek z witaminami. Niestety i ta poległa, a mi zachciało się płakać. Na ratunek jednak przybiegła, a raczej przyjechała paczka z klubu Przyjaciółek Nivea, w której znalazłam olejek w balsamie do skóry normalnej i suchej.

Kwiat pomarańczy

Olejek w balsamie kwiat pomarańczy i olejek awokado to produkt o bardzo przyjemnym i delikatnym zapachu, który ulatnia się stosunkowo szybko po aplikacji. Pozostaje on na skórze na tyle długo by, zdążył zadziałać odprężająco, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
Produkt wchłania się ekspresowo oraz nie pozostawia tłustej warstwy na skórze. Ta zaleta okazała się u mnie kluczowa, ponieważ używam tego produktu w głównej mierze do pielęgnacji moich przesuszonych dłoni. I tu muszę dodać, że produkt sprawdził i sprawdza się super i należałoby dopisać, że jest przeznaczony także dla ekstremalnie suchej skóry.

Niby olejek, ale jednak nie olejek ;)

Olejek w balsamie to dla mnie nowość i bardzo ciekawe rozwiązanie. Osobiście nie przepadam za olejkami, tylko dlatego, że ich aplikacja jest uciążliwa. Wylewanie ich z buteleczki lub używanie kroplomierzy mierzi moją psychikę. Robiąc manicure hybrydowy, staram się unikać tego kroku jak ognia. Wiem, nie dobrze, ale już zmieniam swoje nawyki, jestem już po świeżo zrobionym manicure i nawilżeniu skórek za pomocą olejku w balsamie i jestem zachwycona.
Skóra po aplikacji jest gładka, delikatna oraz głęboko odżywiona. Od kiedy stosuję ten olejek wieczorem, to rano mogę odpuścić sobie nawilżanie. Przy produkcie takim jak ten, czyli niepozostawiającym tłustego filmu na skórze nie byłoby to tragedią. Inne kremy, które taki film pozostawiają, są skreślone z porannej pielęgnacji, ponieważ do szału doprowadzają mnie tłuste plamy na komputerze czy kubku.

Olejek awokado łagodzi podrażnienia i działa przeciwzapalnie. Jest on bogaty w mikroelementy, które wygładzają oraz dogłębnie nawilżają skórę. Dodatkowo chroni on skórę przed szkodliwym działaniem promieniowania UV.

Podsumowując...

Tak na szybko podsumowując ten produkt, to jestem z niego bardzo zadowolona. Olejek w balsamie zapewnił mi odpowiednie nawilżenie, pielęgnację oraz odżywienie dla mojej skóry dłoni. Do tego szybko się wchłania i otula pięknym, świeżym zapachem pomarańczy. Jestem na półmetku jego użytkowania i jestem przekonana, że sięgnę po niego przy następnych zakupach w Rossmann. Jego cena regularna to jakieś 24 zł za 400 ml. Moje opakowanie miało 200 ml, muszę stwierdzić, że produkt jest dość wydajny, choć czasem zdarza mi się przedobrzyć z jego ilością :)
Suchy szampon dla szatynek | Nivea Fresh Revive 3 in 1 Medium Tones {Recenzja}

Suchy szampon dla szatynek | Nivea Fresh Revive 3 in 1 Medium Tones {Recenzja}

Suchy szampon dla szatynek nivea fresh revive
Zawsze wydawało mi się, że suchy szampon to jeden z tych licznych wynalazków, które raczej nie znajdą zastosowania w moim życiu. Jednak wiadomo, te często jest weryfikowane. A tym razem zweryfikowała je przesyłka z klubu Przyjaciółek Nivea.

Have a great hair day!

Na szczęście moje włosy bardzo szybko się nie przetłuszczają. Nie sprawia mi więc problemu ich pielęgnacja. Jednak czasem miewają one gorsze dni. I o ile nie zdarza im się puszyć, to bywają oklapłe. Wygląd przemoczonego psa najczęściej dotyka mnie w dni, kiedy jednak chciałabym wyglądać dobrze. Ponowne mycie, suszenie i ewentualne układanie bywa czasochłonne, a kiedy do wyjścia pozostaje kilka minut, to jedynym wyjściem zostaje kok lub kitka. Tak było przynajmniej do tej pory.

Od miesiąca mam możliwość ratowania sytuacji za pomocą suchego szamponu. Jak do tej pory przetłuszczone włosy z powodzeniem uratował kilkukrotnie. U mnie idealnie suchy szampon sprawdza się także jako preparat nadający objętości. Wiem, że mogłabym do tego używać lakieru do włosów, ale według mnie lakier wygląda słabo, a w takie ukropy, jakie obecnie panują, nie znoszę go stosować.

Suchy szampon od Nivea ma delikatny pudrowy zapach, którego intensywność jest idealnie dostosowana, nawet teraz podczas letnich upałów zapach nie jest drażniący.

Preparat nadaje włosom objętości i podnosi je u nasady głowy. Dzięki czemu włosy wyglądają na odświeżone. Dobrze radzi sobie nawet z bardzo oklapniętymi włosami. Oczywiście, nie oczekujmy po nim ekstra objętości. Suchy szampon nadaje włosom naturalnego, zdrowego wyglądu.

Jednym z głównych powodów, dlaczego nigdy nie sięgnęłam po taki produkt w sklepie, była obawa o to, że po aplikacji szamponu na głowie pojawią się białe plamy. A tych nie da się zakryć. Czegoś takiego nie uświadczymy w suchym szamponie od Nivea. Choć instrukcja mówi o tym, by rozpylać szampon z odległości 30 cm, to zdarzało mi się go trzymać bliżej głowy, żeby po prostu trafić tam gdzie chciałam. Ani razu nie zrobiłam sobie plamy na głowie. A nalot, który oczywiście powstaje w czasie używania każdego suchego szamponu, bardzo prosto można usunąć za pomocą szczotki lub grzebienia. Intensywne wyczesywanie nie wpływa natomiast negatywnie na objętość.

Jak już pisałam, moje włosy nie przetłuszczają się bardzo szybko. Jednak zdarzyło mi się stosować suchy szampon w awaryjnej sytuacji. I mogę potwierdzić, że sprawdza się on bardzo dobrze. Włosy po aplikacji i odpowiednim wyszczotkowaniu wyglądają "wyjściowo". Sebum zostaje zebrane przez skrobię ryżową, która znajduje się w składzie produktu. Zaobserwować można, że szampon delikatnie, ale równomiernie rozjaśnia włosy.

Suchy szampon do włosów nivea fresh revive
Nivea wprowadziła na rynek trzy suche szampony Nivea Fresh Revive, które kolejno zostały stworzone dla blondynek (light tones), szatynek (medium tones) i brunetek (dark tones). Wybór odpowiedniego wariantu gwarantuje nam, że na włosach nie pozostaną żadne widoczne drobiny.

Czy jestem zadowolona z efektów? Bardzo. Tak jak pisałam, jeszcze miesiąc temu suchy szampon był ciekawostką, którą kiedyś na pewno bym sprawdziła. Jednak przed nim, na mojej "happy list" znajdowało się mnóstwo innych rzeczy. Cieszę się jednak, że miałam możliwość wypróbowania go w swoich życiu. Cieszę się też, że tak dobrze suchy szampon się u mnie sprawdził. Myślę, że zostaniemy całkiem dobrymi przyjaciółmi.

Wiecie już, że uwielbiam weryfikować obietnice producenta, a tym razem brzmią one tak:
Ciesz się w pełni każdym dniem dzięki nowemu suchemu szamponowi dla szatynek NIVEA® FRESH REVIVE! Ekspresowo odśwież swoje brązowe włosy i zachowaj ich naturalny kolor dzięki innowacyjnej formule 3w1 zapewniającej:
1. całodniową świeżość z przyjemnym zapachem
2. pełną objętość
3. delikatne oczyszczanie bez podrażniania skóry głowy.
  • Ekspresowo odświeża brązowe włosy
  • Zachowuje naturalny kolor włosów dzięki innowacyjnej formule 3w1
  • Odświeża na cały dzień i otula włosy przyjemnym zapachem
  • Zapewnia pełnię objętości
  • Delikatne oczyszcza bez podrażniania skóry głowy
Więc po kolei :) Zdecydowanie potwierdzam pierwszy punkt. Włosy cały dzień, a nawet dłużej wyglądają na świeże i mają przyjemny pudrowy zapach. Suchy szampon zdecydowanie nadaje objętości włosom w naturalny sposób. Włosy i skóra głowy są dokładnie oczyszczone z sebum. Nie zaobserwowałam żadnych nieprzyjemnych konsekwencji; żadnego swędzenia skóry głowy, wypadania włosów czy pieczenia. Jedyny punkt, z którym nie mogę się zgodzić, dotyczy koloru włosów. Moje po aplikacji szamponu stawały się delikatnie jaśniejsze. Nie uważam tego za coś negatywnego, raczej za pozytywną odmianę. Oczywiście cała moja opinia to zbiór subiektywnych odczuć. Dotyczą one tylko jednego wariantu suchego szamponu; Nivea Fresh Revive 3 in 1 Medium Tones stworzonego dla szatynek. 
L'Oreal Paris Volume Million Lashes | {Rezenzja} | Czarna maskara zwiększająca objętość; 3x grubsze i rozdzielone rzęsy dzięki Millionizer

L'Oreal Paris Volume Million Lashes | {Rezenzja} | Czarna maskara zwiększająca objętość; 3x grubsze i rozdzielone rzęsy dzięki Millionizer

recenzja tuszu do rzes loreal volume million lashes
Dziś przyszła pora na kolejny wpis o tuszach do rzęs. I dziś dla odmiany, będzie o moim ostatnim wielkim zaskoczeniu, który notabene na pewno długo będzie gościł w mojej kosmetyczce. Mowa będzie o maskarze L'Oreal Paris Volume Milion Lashes.


Millionizer- spojrzenie #wartemilionów

Zazwyczaj chłodnym okiem podchodzę do tego rodzaju obietnic. Staram się podchodzić z dystansem do zapewnień producenta oraz chłodnym okiem oceniać ile w nich prawdy, a ile dobrego PR. Tym razem było podobnie, fantastyczny opis, a do tego mnóstwo pozytywnych opinii użytkowników. Pomyślałam, że chyba coś w tym jest... i nabyłam prawie najdroższą mascarę do rzęs w życiu. Czy żałuję? O tym niżej... Zapraszam :)

"Choć ona, czarna jak noc, To ty kochasz ją."

Jeszcze nigdy nie używałam kolorowej maskary, zawsze wybieram te czarne, choć jak wiemy, te nie wszystkie są zawsze kruczoczarne. Tusz do rzęs od L'Oreal ma odcień prawdziwej, głębokiej czerni. Kolor jest piękny i cudownie nasycony. Myślę, że tym kolorem zachwyci się każdy.
volume million lashes opakowanie
Na trwałość mascary nie można narzekać. Choć nie jest ona wodoodporna, to nie odpływa przy pierwszych kroplach wody. Do demakijażu jednak wystarczy delikatny środek myjący, a wszystko zejdzie bez pocierania. Produkt na rzęsach zachowuje się wzorowo, nic nam się nie skleja, a tusz się nie kruszy. Nawet po kilkunastu godzinach od aplikacji nadal jest na rzęsach i nadal wygląda obłędnie. Zresztą kto śledzi insta-story, ten wie :) Przy okazji serdecznie zapraszam >klik<.
volume million lashes czarny tusz
Silikonowa szczoteczka z bardzo krótkim, ale sprężystym włosiem dociera do każdej, nawet najmniejszej rzęsy. Z jej działania zadowolone będą na pewno osoby z małymi i średnimi oczętami. Zakładam, że na pełnych objętości rzęsach i dużym oku aplikacja też będzie komfortowa, ale potrwa odrobinę dłużej. Szczoteczka według mnie jest genialna. Nabiera idealną (!) ilość produktu, przy czym bardzo równomiernie rozprowadza go na rzęsach. Dzięki temu otrzymujemy naturalny efekt. Szczoteczka pięknie rozdziela rzęsy, do tego je wydłuża oraz pogrubia. Jestem przekonana, że także je podkręca, choć nie znalazłam na to oficjalnego potwierdzenia.

Czarna mascara volume million lashes na rzęsach

Uniwersalny i naturalny, idealny na co dzień.

Według L'Oreal taki look możemy osiągnąć tą klasyczną mascarą. Zgadzam się z tym całkowicie, ale też dodam, że mascara świetnie sprawdza się przy bardziej ekstrawaganckim makijażu. Rzęsy po zastosowania tego tuszu robią ogromne wrażenie.

W poprzedniej recenzji tuszu do rzęs, a mianowicie tej dotyczącej Rimmel Scandaleyes Reloaded ubolewałam nad konsystencją. W przypadku Volume Million Lashes sprawa ma się zupełnie inaczej. Już w czasie pierwszego użycia zauważyłam, że konsystencja jest perfekcyjna. Co to znaczy perfekcyjna; konsystencja była na tyle gęsta, że tusz nałożony na rzęsy nie sklejał ich ani nie odbijał się na powiekach. Konsystencja nie była też gęsta i nie powstawały przez to żadne grudki. Ot, tak idealnie. Jako że ten tusz stał się moim numerem jeden, to nie będę ukrywać, że stosuję go bardzo często. Jak do tej pory, a będzie to już trzeci miesiąc, nie zauważyłam, by tusz zaczął wysychać. Konsystencja nadal jest taka, jaka być powinna. Tusz po otwarciu powinniśmy zużyć w ciągu 6 miesięcy. Bardzo ciekawi mnie czy zdążę go zdenkować w tym terminie, a także czy nadal będzie miał wszystkie swoje cechy.
wygląd szczoteczki volume million lashes
Przyznać trzeba, że opakowanie produktu po prostu zachwyca. Jest proste, eleganckie oraz przyciągające wzrok. Opakowanie to po prostu przykład pięknego minimalizmu. To taki produkt, który z przyjemnością wyjmuje się z torebki w towarzystwie.

New Brush + Anti- Clump Wiper

Zapomniałabym wspomnieć o budowie opakowania mascary! Anti- Clump Wiper, to najprościej mówiąc, zbieraczki służące do przechwytywania nadmiaru produktu ze szczoteczki. Za każdym razem, kiedy wyciągamy szczoteczkę z opakowania, ta jest idealnie pokryta produktem, ale tego produktu nie jest za dużo, jak to często bywa. Nie musimy nic wycierać o opakowanie. Na zdjęciu w akapicie wyżej widzicie szczoteczkę, na której znajduje się produkt bezpośrednio po wyjęciu z opakowania. Jest go w sam raz na jedno oko ;) Jak widać, jest też ładnie rozłożony.
Loreal volume million lashes efekty

Podsumowanie!

A teraz czas na podsumowanie. Cena detaliczna Volume Million Lashes to jakieś 50 zł za 10,5 ml. No, nie będę ukrywać, że jest to całkiem sporo. Jestem osobą, która lubi otaczać się produktami wysokiej jakości oraz takimi, które się u mnie sprawdzają. Jestem też kobietą, a więc lubię wyprzedaże, a także lubię też od czasu do czasu kupić coś taniego i dobrego. Jednak kiedy jakiś produkt wydaje się dla mnie stworzony, to cena schodzi na drugi plan. I tutaj jest podobnie; uważam, że cena jest adekwatna do wartości tego produktu. Po tym produkcie spodziewałam się naprawdę dużo i tak szczerze mówiąc, to spełniły się wszystkie moje oczekiwania. Volume Million Lashes to tusz o idealnej konsystencji z fantastyczną szczoteczką, która dociera on do każdej rzęsy. Do tego tusz pięknie rzęsy rozdziela, pogrubia, a także podkręca. Kolor tuszu to prawdziwa czerń. A wszystko zamknięte jest w luksusowym opakowaniu z wbudowaną technologią, która dba o to, byśmy nabrali odpowiednią ilość produktu. Volume Million Lashes od L'Oreal to taki Mercedes wśród czarnych mascar.
Pogrubiający tusz do rzęs | Rimmel scandaleyes reloaded extreme black

Pogrubiający tusz do rzęs | Rimmel scandaleyes reloaded extreme black

Od początku roku przez moją kosmetyczkę przewinęło się kilka tuszy do rzęs. Nie mam pojęcia, dlaczego o żadnym nie napisałam recenzji. Jednak nic straconego, bo właśnie to nadrabiam, także spodziewajcie się ich kilku. Rimmel, Bourjois, L'Oreal czy Essence? Będzie też o moim typie, ostatnim mega zaskoczeniu oraz o kompletnej klapie.

Ogólnie nie lubię zaczynać postów od stwierdzeń typu: "to kompletne nieporozumienie", niestety jednak tym razem muszę. Jednak chcę, byście mieli świadomość, iż ta recenzja to moja subiektywna opinia, więc dany kosmetyk może Wam się sprawdzić, a jego parametry mogą być dla Was w sam raz. W teorii Rimmel Scandaleyes Reloaded extreme black to czarna, pogrubiająca maskara, która ma za zadanie przykuwać wzrok innych osób do naszych oczu. No, nie powiem. Po części się jej to udało, ale po kolei.

Tusz do rzęs zamknięty jest w czarnym- nijakim opakowaniu o dużych gabarytach. Producent upchał w nim aż 12 ml produktu, co za średnią cenę 12 złotych daje całkiem fajny wynik. Opakowanie jak opakowanie- plastikowe, łatwo drapiące się, ogólnie na wystawę bym go nie zabrała. W torebce natomiast idzie go znaleźć. 
Szczoteczka, czyli coś, co kategorycznie skreśliło ten produkt, jest ogromna. Niestety w połączeniu z moimi małymi lub średnimi oczami pozwoliło uzyskać efekt pandy praktycznie bez wysiłku. Męczyłam się z tą szczotą kilkanaście razy i niestety, ale jak tylko wypuszczę tę recenzję, to maskara będzie szukała nowej właścicielki. Szczoteczka jest tak duża, że ciężko jest nią manewrować. Pomalowanie zewnętrznych kącików oka graniczy praktycznie z cudem. Niestety budowa samej szczoteczki według mnie określa ten produkt jako produkt do bardzo długich rzęs i dużych oczu. Włoski na szczoteczce są długie, a co za tym idzie, nabierają bardzo dużo produktu, którego fizycznie nie jesteśmy w stanie "upchać" na rzęsach. 

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze konsystencja, która jest bardzo rzadka. Początkowo myślałam, że mascara trochę zgęstnieje, jeśli otworzę ją kilka razy i napowietrzę. Niestety nic z tego nie wyszło, mascara po miesiącu nadal jest rzadka, choć często ją wietrzyłam. Udało mi się ją zagęścić i teraz mogę uznać, że da się z nią pracować. Niejako jest to także plus produktu, bo to oznacza po prostu, że żywotność mascary będzie przedłużona. Według producenta powinniśmy zużyć ten produkt w 12 miesięcy po otwarciu, jestem przekonana, że do tamtej pory maskara po prostu nam nie wyschnie.
Extreme black to po prostu piękny, bardzo intensywny odcień czerni. Nie jest to szarość ani marna imitacja koloru. Kupując tę mascarę, otrzymujemy przepiękny kolor.

Ma to być produkt pogrubiający, ale taki efekt według mnie pokazuje się gdzieś przy 3-ciej warstwie. Choć nie zależało mi na pogrubieniu, to jednak cieszyłabym się, gdyby producent dotrzymał swojej obietnicy. Zazwyczaj wybieram naturalny "look" dla swoich rzęs, więc przebolałabym ten mankament, gdyby nie...
... to, że nie jest ona wodoodporna. I tak wiem, że nikt nie pisał, że jest, ale nie pamiętam już, kiedy miałam mascarę do rzęs, która odpływała przy pierwszych łzach, a o to nie było trudno, wpychając sobie tę szczotę do oczu.. Nie mniej jednak, według producenta jest to pożądany efekt, ponieważ mascarę daje się przez to bardzo łatwo usuwać. Można przy tym stosować bardzo delikatne środki do demakijażu, które nie podrażniają oczu.

Jeśli chodzi o mnie, to niestety przyjaźni nie będzie. Kolor i cena nie wynagrodzą mi tego, że nie jestem w stanie nałożyć preparatu na rzęsy. Być może jeśli konsystencja byłaby gęstsza... Teraz moje próby kończą się tym, że rzęsy odbijają mi się na policzkach, jak tylko zamknę oko. Produkt bardzo długo wysycha na rzęsach, więc nie ma mowy o niemruganiu.
Copyright © 2018 Prze- Testujemy wszystko , Blogger