Bourjois Rouge Velvet Lipstick #VelvetTheLipstick | Matowe pomadki od Bourjois

Cześć Kochani! Cieszę się, że udało Wam się odnaleźć chwilę by zajrzeć na naszego bloga. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam co nieco o matowych pomadkach z Bourjois z edycji Rouge Velvet Lipstick, które od ponad 2 miesięcy na zmianę z matowymi pomadkami płynnymi goszczą na moich ustach. W mojej kolekcji znalazło się 6 odcieni pomadek; w tym kompletny nudziak oraz krwista czerwień.

O pomadkach udało mi się usłyszeć dzięki kampanii #VelvetTheLipstick skierowanej dla blogerek kosmetycznych. W ramach tej kampanii otrzymałam 6 matowych pomadek. Cała seria pomadek Rouge Velvet The Lipstick składa się z 12 odcieni, przy czym zdecydowana większość to kolory jasne od nude do różu. Nie oznacza to jednak, że wszystkie kolory są słodkie i delikatne. W kolekcji znajdziemy śliczną czerwień, a także brąz z pazurkiem.

Koszt zakupu jednej pomadki (2,4 gram) na szczęście nie przeraża i mieści się średnio w okolicach 20-28 zł. Choć sama pewnie przy zakupie chętnie skorzystałabym z kuponu zniżkowego lub z oferty 3 za 2 itp. Tłumacząc sobie ten wybór możliwością zrobienia większych zakupów ;)

Jak już pewnie zauważyliście na zdjęciach; opakowania pomadek odzwierciedlają kolor pomadki jaki znajduje się w środku. Jest to o tyle wygodne, że łatwo znaleźć wybrany odcień w plecaku lub torebce. A i w czasie zakupów łatwiej nam się zdecydować. Jeśli szukamy nudziaków to nie będziemy musieli oglądać zawartości brązowych opakowań, a to z kolei przyczyni się mniejszym zakupom i mniejszemu "chciejstwu" :) Samo opakowanie jest wykonane bardzo dobrze, zawleczka po zatrzaśnięciu trzyma się wyśmienicie, a plastik z którego została wykonania nie jest na tyle cienki, żeby pękł nam w dłoniach. 

Pomadki mają przyjemny delikatny zapach, w żadnym stopniu nie chemiczny. Zastygają one na ustach tworząc dobrze trzymającą się matową powierzchnię, która zjada się bardzo równomiernie i nie nazbyt szybko. Choć na opakowaniu znalazłam informację o 24 godzinnym utrzymywaniu się to nie mogę tego potwierdzić, bo nie potrafię przez tyle nie jeść :P W czasie normalnego dnia w make-upie, kiedy pomadkę aplikowałam po śniadaniu w okolicach 8 rano, musiałam delikatnie poprawić ją po obiedzie po czym wytrzymała ona do późnego popołudnia. Dzięki ściętemu kształtowi ich aplikacja jest bardzo wygodna, pomadka wydawała się dopasowywać do kształtu ust.

Kolory są dość dobrze na pigmentowane, a kremowa struktura ułatwia ich nakładanie. Jaśniejsze kolory potrzebują ciut większej uwagi i trzeba nałożyć ich troszkę więcej aby pokryć usta bez "prześwitów". Logiczną byłaby dla mnie odwrotna sytuacja, ale widać logika nie zawsze jest logiczna.
W mojej kolekcji znalazły się takie kolory:
01 Hey Nude !
04 Hip Hip Pink
06 Abrico'dabra !
08 Rubi's cute
10 Magni-fig
12  Brunette

Trudno zdecydować mi się na mój ulubiony kolor, ale na pewno nie zostanie nim Hey Nude! Mam wrażenie, że kompletnie mi nie pasuje. Bardzo podoba mi się odcień Brunette oraz Magni-fig. Gdybym sama kompletowała ten zestaw to zrezygnowałabym z nudziaka na poczet koloru 11 Berry formidable, który nie jest czerwienią ani brązem ani śliwką, lecz połączeniem wszystkich. 
Jeśli chodzi o zmywanie to tutaj było dość ciężko, pigment wnikał dość głęboko w skórę ust co sprawiało że pozbycie się go wymagało pocierania. Nie chciałam nazbyt torturować ust, więc szukałam innego sposobu na ciemne kolory, bo jasny schodził dużo lepiej. I tutaj najlepiej sprawdził mi się dwufazowy płyn do demakijażu oczu od Nivea. Co prawda jest on do oczu i ma pielęgnować rzęsy, ale nadał się do ust i liczę, że je także trochę po pielęgnował ;)

Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolona z tych pomadek. Mają fajną konsystencję, łatwo się nakładają, nie są za drogie i na pewno można złapać je w promocji. Utrzymują się na ustach kilka godzin i bardzo fajnie się zjadają. Mają kremową konsystencję dzięki czemu nie wysuszają ust. Matowe pomadki stosuję już któryś tydzień z rzędu i nie zauważyłam żeby moje usta na tym ucierpiały, choć zawsze po zmyciu pomadek odpowiednio je nawilżam. Pomadki są matowe, mają aksamitne wykończenie, w składzie znajdować się mają olejki nawilżające, które jak widać po moim przykładzie działają. Czy sama bym kupiła? Tak, może nie od razu kilka sztuk, ale jedną a może dwie- na pewno. Być może skuszę się jeszcze na kolor 11, bo na zdjęciach wygląda cudnie. Ogólnie zachęcam Was do wypróbowania, bo warto. Cena nie jest astronomiczna, a sama marka zna się na tym co robi. 
A może Wy także miałyście już okazję wyprĻbować matowe pomadki od Bourjois. Jeśli tak, to jak Wam się sprawdzały? Polecacie, a może uważacie je za zamiennik innego produktu? Koniecznie dajcie znać!

Wybrane dla Ciebie

instagram @testownisko